Tygodnik Jeleniogórski, nr 23 (27.06.2002 r.)

Kiedy jesteśmy bardzo chorzy i zawodzą konwencjonalne metody leczenia, szukamy pomocy wszędzie. Udajemy się do ludzi zajmujących się bioenergoterapią, ziołolecznictwem czy też radiestezją. Najczęściej jest to ostatnia deska ratunku. Czy wizyty połączone z seansami medycyny alternatywnej nam pomagają? Nauka nie potrafi jednoznacznie stwierdzić zbawiennego wpływu na zdrowie stosowanie niekonwencjonalnych metod leczenia. Ci, którzy korzystają z niego twierdzą, że stan ich zdrowia ulega poprawie. Lekarze do tych metod leczenia podchodzą bardzo sceptycznie. Nie zabraniają wizyt u bioenergoterapeutów czy też radiestetów. Przestrzegają natomiast przed przerywaniem leczenia farmakologicznego i zrywaniem kontaktów z lekarzem. Często zdarza się, szczególnie u ludzi chorych na choroby nowotworowe, że po chwilowej poprawie, choroba bardzo szybko się nasila.

Zaczęło się od medytacji

Klaudia Szewcowa ma 52-lata. Z zawodu jest magistrem historii. Ma ukończoną średnią szkołę medyczną. Jest Ukrainką. Od 10 lat zajmuje się w Jeleniej Górze jak to określa, leczenie siłą woli.
– W Polsce, ktoś pokazał mi technikę medytacji. Medytowałam 3 tygodnie. Weszłam w trans. Trafiłam do szpitala. Przez półtora miesiąca byłam w śpiączce – opowiada Klaudia Szewcowa.
– Kiedy z niej wyszłam miałam duże kłopoty z policzeniem do pięciu. Nie mogłam oglądać telewizji. Nie mogłam się skoncentrować. Klaudia wkrótce przekonała się, że ma zdolności jasnowidzenia. Jest osobą wykształconą i bardzo sceptycznie do tego podchodziła. Myślała, że ma halucynacje.
– Spotkałam kobietę. Patrząc na nią widziałam coś, o czym nie mogłam wcześniej wiedzieć – mówi Klaudia Szewcowa
– Nic wierzyłam w to i nie bardzo mogłam się z tym pogodzić. Zaczęłam przyzwyczajać się i żyć ze świadomością swoich umiejętności.

Szczęśliwi

Idąc na umówione spotkanie z Klaudią miałam mieszane uczucia. Przywitała mnie bardzo szczupła, średniego wzrostu kobieta. Zaproponowała mi, że zaczym z nią porozmawiam, spotkanie z jej pacjentami. Zgodziłam się na to. Spodziewałam się spotkać ludzi w podeszłym wieku, zniedołężniałych. Ku mojemu zaskoczeniu większość pacjentów to ludzie młodzi i wykształceni. Każdy z nich opowiadał mi swoją historię i pomoc jaką uzyskał po wizytach u Klaudii. Byli wśród nich ludzie cierpiący na różne przewlekłe choroby i rodzice dzieci, którym pomogła Klaudia. Byłam pod wrażeniem. Wszyscy twierdzili, że ich stan zdrowia uległ radykalnej poprawie. Każde z nich wyrażało się bardzo ciepło o Klaudii.

– Klaudia wyleczyła moją siostrę. Od wielu lat chorowała na zanik mięśni. Nie mogła się już poruszać. Nie była w stanie utrzymać własnych powiek, miała zamknięte oczy. Lekarze dawali jej dwa lata życia. Po leczeniu u Klaudii moja siostra może wyjść z domu – mówi Mariusz.

Diagnoza na odległość

– Klaudia nie widząc mojego syna zdiagnozowała, że ma chroniczne zapalenie ucha środkowego. To była prawda. Mój syn przeszedł już kilka operacji. Każda oznaczała utratę słuchu o 10 dB. Wiedziała dokładnie, które jest to ucho. Dzięki niej mój syn jest wyleczony – opowiada Joanna. Postanowiłam sprawdzić Klaudię sama. Zapytałam ją o moich najbliższych. Ku mojemu zaskoczeniu bezbłędnie mówiła na co osoby, o które pytałam są chore.

– Leczę siłą woli. Na zasadzie: Ja tego chcę i robię. Jak chcę to chore miejsca zmieniają się. Telekineza i moje zdolności mają to samo źródło. Nastawiam dyski, leczę kręgosłupy i zwichnięcia nie dotykając człowieka – mówi Klaudia.
– Ja wiem jakie miejsce jest chore. Nie muszę widzieć tego miejsca, chociaż mogę je wizualizować. Diagnozę mogę postawić nawet przez telefon. Nie muszę widzieć człowieka.

Leczyć, wyleczyć

Do Klaudii trafiają ludzie, wtedy gdy medycyna konwencjonalna zawodzi.
– Nigdy nie twierdzę, że wyleczę każdego człowieka. Są tacy ludzie, którym nie mogę pomóc. Chociaż organizm reaguje na moje leczenie, jakiś czas funkcjonuje prawidłowo, pacjent jednak odchodzi. Nie znamy prawa natury – mówi Klaudia Szewcowa. Po jej seansach jak relacjonują pacjenci, jest podwyższona temperatura ciała, są bóle i kłucia. Zdaniem Klaudii to prawidłowa reakcja organizmu.
– To oznacza, że organizm walczy. Wtedy wiem, że pomogę temu człowiekowi – wyjaśnia.

Codzienność

– Nie leczyłam jeszcze AIDS. Kiedyś przyszedł do mnie pacjent z jakimś schorzeniem. Powiedziałam mu, że ma AIDS. Musiałam powiedzieć prawdę. Więcej do mnie nie przyszedł. Przychodzą do mnie różni ludzie. Pomogłam znaleźć wodę. Mężczyzna potrzebował wykopać studnię na działce, ale nie mógł znaleźć wody. Powiedziałam mu, w którym miejscu ma kopać. Nie widziałam jego działki. Dla mnie to nie są dziwne przypadki, to jest moje życie. Potrafię stwierdzić czy woda jest dobra do picia. W Polsce wody jest dużo. W każdym rejonie jest inna.
Woda do picia powinna mieć jak najmniej minerałów. Wysoko mineralizowana woda niszczy nerki. Woda powinna oczyszczać organizm, a nie zanieczyszczać. To jest proste prawo asymilacji i dysymilacji. Woda bez minerałów „wyciąga” złogi, a mineralna nanosi. Leczenie niektórych schorzeń wymaga zawartości określonego minerału, ale to przez krótki czas. Moje umiejętności wykorzystuję też dla własnych potrzeb. Patrząc na jabłko znam już jego smak. Wiem jakie kupić. Tak samo jest w przypadku arbuzów. Wiem, który jest dojrzały i soczysty – opowiada Klaudia Szewcowa.

***
Słuchając tego wszystkiego wydaje się nam, że zostaliśmy przeniesieni w inny wymiar czasowy. Byłam pod dużym wrażeniem po rozmowie z Klaudią i jej pacjentami. Są rzeczy, których nauka nie potrafi wyjaśnić. Do nich zaliczyć należy przypadek Klaudii. Ja jednak dalej optuję za tym, że takie metody leczenia mogą być uzupełnieniem konwencjonalnej terapii medycznej. Nie zapominajmy o tym, że nic nie zastąpi nam wizyty u specjalisty z lekarskim dyplomem. Jeżeli będziemy chcieli skorzystać z wizyty u ludzi, którzy w leczeniu posługują się metodami niekonwencjonalnymi, poinformujmy o tym swojego lekarza. A w żadnym przypadku nie przerywajmy u niego leczenia i nie zrywajmy z nim kontaktu.

Anna Pakuła

Również opinie i referencje dziesiątek osób są świadectwem pozytywnych efektów mojej pomocy.

Bioenergoterapia

Jasnowidzenie

Medycyna naturalna

Moje Himalaje – saga o jodze

Autobiograficzna książka „Moje Himalaje – saga o jodze” z moją dedykacją. Książka opowiada o dzieciństwie ze zdarzeniami losowymi, praktyce jogi, przebytych transach medytacyjnych, które stały się narodzinami mojego nowego życia, o jasnowidzeniu, leczeniu, kontaktach z umarłymi, zdolności wpływania na ludzkie losy…
Moje Himalaje - saga o jodze